Dla społeczeństwa meksykańskiego śmierć nie jest czymś obcym, lub tematem tabu. Przeciętny meksykanin traktuje śmierć jak kogoś znajomego, do którego obecności przez długie lata się przyzwyczajał. Historia narodu meksykańskiego i wyrosłe z niej tradycje sprawiają, że człowiek tego odległego kraju uświadamia sobie istnienie śmierci i nie stara się od tej świadomości uciekać, lecz widzi w niej towarzyszkę życia. Owo przyzwyczajenie się do istnienia śmierci znalazło swój wyraz w jednej z najlepszych współczesnych nowel p.t. „Pedro Páramo”, której autorem jest Juan Rufo, gdzie wszyscy występujący w niej bohaterowie są martwi. Nie dziwi więc, że w Meksyku jest bardzo żywy specyficzny „kult zmarłych”.
Świętowanie rozpoczyna się 31-go października w południe wraz z dwunastokrotnym biciem kościelnego dzwonu. Zaraz po nim następuje jednokrotne uderzenie w dzwon, co dla mieszkańców miasteczka jest znakiem, że nadszedł moment przybycia dusz zmarłych dzieci. Ludzie wierzą, że w tym czasie nawiedzają ich domy te dzieci, które odeszły już z tego świata. W domach znajduje się specjalnie ustawiony i przygotowany na tę okazję ołtarzyk, na którym umieszcza się symboliczne dary dla zmarłych. Najpierw jednak, cały dom zostaje starannie wysprzątany, zwłaszcza pomieszczenie, w którym znajduje się ołtarz. Wszystko to po to, aby zmarli czuli się dobrze.
Na ołtarzu umieszcza się małą, zapaloną świeczkę; kadzidło, szklankę wody; talerz soli; białe kwiaty, które symbolizują dusze zmarłych dzieci. Od przedsionka do ołtarzyka prowadzi dywanik usypany z płatków różnych, ale koniecznie białych kwiatów. W ciągu dnia, na ołtarzyku przybywa darów w postaci owoców, wieprzowiny w liściu bananowym, czekolady, zabawek oraz małych świeczek.
Jak wspomniałem, dary mają wymiar symboliczny. I tak: woda, według tradycyjnych wierzeń, ma złagodzić pragnienie, które doskwiera wędrującym duszom; sól jest znakiem oczyszczenia i mądrości; płomyk, który daje świeczka oznacza światło, wiarę i nadzieję. Ponadto, płomień świeczki jest symbolem wiecznej miłości, oraz tryumfu, ponieważ dusza przechodzi z życia ziemskiego do innego, lepszego życia; do tego, co nieśmiertelne, do tego, co tajemnicze. Kadzidło natomiast jest dla tubylców „perfumem czci”; ma również odstraszać złe duchy. Ponieważ biały kolor oznacza czystość i czułość, białe kwiaty są symbolem dziecięcych dusz, które dobrze będą się czuły w towarzystwie ofiarowanych im zabawek.
Pierwszego listopada o godzinie ósmej rano, w każdym domu podaje się śniadanie przygotowane dla dusz zmarłych dzieci. Meksykanie wierzą, że one są wśród nich, że nawiedziły swoje rodzinne domy i swoich żyjących krewnych. O godzinie jedenastej rozpoczyna się Msza Święta żegnająca dusze dzieci, które – według tradycji – odchodzą w samo południe, a więc w godzinie przybycia dusz ludzi dorosłych. Stąd, po powrocie z kościoła, białe kwiaty są zastępowane przez kwiaty koloru żółtego symbolizujące bogactwo. Również prowadzący do domowego ołtarzyka dywanik ułożony z płatków, zmienia kolor na żółty. Na ołtarzyku układa się też owoce, np. pomarańcze; kawałki trzciny cukrowej; płatki chile; chleb (symbol braterstwa ze zmarłymi) oraz wino. Umieszcza się też inne dary, według możliwości danej rodziny, ale wszystkie one są w świadomości ludzi znakiem wspólnoty między żywymi i zmarłymi.
Do palących się już świeczek dokłada się następne, tym razem ku czci tych zmarłych, o których -z różnych powodów- nikt pamiętać nie chce, lub nie może. Jeśli ołtarzyk nie jest wystarczająco duży, aby pomieścić wszystkie dary, używa się do tego celu jakąś matę, na której układa się również rzeczy, które zmarły używał za życia takie jak na przykład: ubranie, narzędzia pracy, motykę, sierp, rondelek, krzesło i inne osobiste przedmioty.
Pierwszego listopada, o godzinie siódmej wieczorem, znowu słychać dzwon, który ogłasza początek tzw. „godziny dzwoneczków”. – Grupy dzieci i młodzieży trzymając w jednym ręku dzwoneczek a w drugim woreczek, odwiedzają krewnych, przyjaciół i sąsiadów, aby prosić o różnego rodzaju dary, np.: owoce, chleb, mięso i świeczki. Odwdzięczają się za nie graniem na dzwoneczkach i głośną modlitwą.
Drugiego listopada, w ciągu całego dnia kościelny dzwon wzywa wszystkich do modlitwy. Na cmentarzu, który jest domem dla wszystkich, spotykają żywi i martwi. Tak wierzą Meksykanie, którzy tego dnia szczególnie pieczołowicie porządkują, myją i wręcz adorują groby swoich bliskich. Podczas gdy groby są przygotowywane do ceremonii światła, westchnienia mieszają się z cichą modlitwą. W południe, dwanaście uderzeń w dzwon ogłasza odejście zmarłych z wioski czy miasteczka.
Wieczorem, około godziny osiemnastej, mieszkańcy trzymający w rękach zapalone świece, kadzidełka i kwiaty udają się tłumnie na cmentarz, gdzie złożą na grobach niesione dary i rozpoczną modlitwy w intencji zmarłych. To jest akt pożegnania żywych ze zmarłymi. Po chwili, cały cmentarz rozjaśni się łuną i modlitwą.
Każda kultura wytwarza swoje własne zwyczaje, mity i obrzędy. Funkcjonowały one przez setki lat, zanim chrześcijaństwo rozprzestrzeniło się na nowe lądy. Były przekazywane z pokolenia na pokolenie i w dużej części przetrwały do dnia dzisiejszego. Jest jednak podstawowa różnica. – Dzisiaj Meksykanie nie modlą się już do bożków i idoli, lecz do żywego i prawdziwego Boga. Wierzą, że to On jest Panem świata; Panem życia i śmierci; wierzą, że On jest Zbawieniem, który zaprasza zmarłych do swojego Królestwa. Symbole, dawniej pogańskie, dzisiaj są przez wiernych rozumiane inaczej – jako znaki, przez które można wejść w dialog z odwiecznym Bogiem Ojcem, Synem i Duchem Świętym.