Zagadnienie stworzenia świata oraz problem określenia początku zaistnienia kosmosu, należą do najbardziej interesujących i bardzo często podejmowanych, zarówno na płaszczyźnie nauk empirycznych, jak i teologicznych. Wydaje się, że w XXI w. rozziew między fizyką i biologią a filozofią i teologią, nieco się zmniejszył, choć odmienność sposobu myślenia i metodologii jest oczywista.
Teologowie prowadzą ciekawy dialog z przedstawicielami nauk ścisłych. Wielu teologów studiuje fizykę, a zwłaszcza dział zajmujący się cząstkami elementarnymi, natomiast wielu fizyków przejawia zainteresowania zagadnieniami teologicznymi. M. Planck, niemiecki fizyk, napisał, że: „Religie i nauki przyrodnicze uzupełniają się i warunkują wzajemnie”. Paradoksalnie, otwarcie się niektórych wybitnych fizyków molekularnych na teologię, zostało zainspirowane nowymi odkryciami z dziedziny fizyki. Wyniki tych odkryć są zaskakujące i wymykające się znanym dotychczas i dobrze ugruntowanym teoriom. Okazuje się, że inne prawa rządzą w świecie widzialnym gołym okiem, a inne w świecie mikroskopowym. Badając najmniejsze cząstki atomu mówi się o „torach” a nawet „skokach” kwantów, które wydają się nie do pogodzenia z normalną grawitacją. Fizycy bywają bezradni wobec konieczności komplementarnego przedstawienia świata cząstek. Przykładem tego, że coś niematerialnego może być fizyczne, jest wyrażenie „pole elektromagnetyczne”, określane przez fizyków jako zespół „prawdopodobnych stanów”, które panują między dwiema masami. Jak widać, jest to określenie bardzo niematematyczne i określa „pole” jako coś niematerialnego. Współcześni fizycy, coraz częściej uznają, że istnieje nie tylko materia; istnieje nie tylko to, co da się zmierzyć czy zobaczyć. Odkrywają bowiem zjawiska oraz rzeczywistości niematerialne w dodatku rządzące się swoimi prawami.
Do języka nauk przyrodniczych zaczynają wchodzić nowe pojęcia, które dotychczas nie miały prawa w nim się znaleźć. Takim pojęciem jest „duch”, różnie jednak rozumiany przez poszczególnych fizyków i biologów. Nie nadaje się mu jeszcze sensu teologicznego, raczej antropologiczny czy kosmologiczny, ale jednak samo pojawienie się tego terminu wiele mówi o otwarciu się nauk empirycznych na to co „duchowe”. Za przykład może posłużyć refleksja austriackiego astrofizyka E. Jantscha: „ … duch nie jest przeciwieństwem materii… Duch koordynuje struktury przestrzenne materii” poprzez wprowadzenie układów cząstkowych do coraz to nowych konstelacji. Ciekawą w kontekście badań nad materią może być opinia niemieckiego fizyka i filozofa C. F. von Weizsäckera: „to, co istotne w rzeczywistości, z którą się stykamy, to duch”.
Zagadnienie początku Wszechświata zajmuje zarówno teologów jak i fizyków. Również współczesna teoria ewolucji, ukazuje wspólne dla fizyki i teologii płaszczyzny dialogu, którego przedmiotem jest również tzw. kreacjonizm, czyli teoria powstania świata „z niczego”. Teoria ta jest bardzo skomplikowana więc przedstawię tylko to, co w niej najważniejsze: Bóg, w absolutnym początku, którego nic nie poprzedza, stworzył świat z nicości; nie posiadał żadnego tworzywa, żadnej wcześniej istniejącej materii. Wg. Soboru Watykańskiego I, przyczyną aktu stwórczego jest bezinteresowna miłość Boga. Tajemnica Trójcy Św. jest tajemnicą bezinteresownej miłości, z której bierze się możliwość powstania rzeczywistości innych niż Bóg. Ponieważ Bóg kocha zawsze, to także teraz Swą mocą umożliwia przyrodzie samodziałanie, które przekracza jej własne siły i możliwości. Byty stworzone są więc stale powoływane przez Boga do istnienia. Zatem, kreacjonizm z różnymi jego wariantami, może być dobrą platformą do dialogu dyscyplin empirycznych i teologicznych.