Najstarsza antyfona maryjna (z końca III w.) nazywa Maryję nie inaczej, jak Bożą Rodzicielką: Pod Twoją obronę uciekamy się święta Boża Rodzicielko… Fakt ten nie powinien nikogo dziwić, gdyż sformułowan„Matka Boża” skupia w sobie najważniejsze teologiczne wypowiedzi o Maryi. Nie można o Niej oraz do Niej powiedzieć nic większego. Za wyrażeniem „Boża Rodzicielka” kryje się wyjątkowa rola Maryi w dziejach zbawienia i jej niepowtarzalne SPOTKANIE z Bogiem wydarzeniu Wcielenia. Maryja była Matką Osoby Jezusa Chrystusa w Jego ludzkiej naturze – była więc Matką Bożą. Prawda ta została ogłoszona jako dogmat. Zebrani na Soborze w Efezie (431r.) biskupi Kościoła pod przewodnictwem legatów papieskich orzekli jednogłośnie, że nie tylko można, ale należy Maryję nazywać Matką Bożą, Bogurodzicą. Maryja nie zrodziła Bóstwa, nie dała Panu Jezusowi natury Boskiej, którą On już posiadał odwiecznie od Ojca. Dała Chrystusowi Panu naturę ludzką – ciało ludzkie. Ale dała je Boskiej Osobie Pana Jezusa. Jest więc Matką Syna Bożego według ciała i w czasie, jak według natury Bożej i odwiecznie Pan Jezus jest Synem Bożym. Ta godność i ten przywilej wynosi Maryję ponad wszystkie stworzenia i jest źródłem wszystkich innych jej przywilejów. Stąd, Kościół ustanowił Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi.
Raduj się – Pełna łaski – Pan z Tobą. To jest powitanie pełne zachwytu, a przecież nie ma tu ani trochę ckliwości. Byłoby rzeczą bardzo lekkomyślną, gdyby ludzie wierzący ulegli osłuchaniu się z tymi słowami i gdyby zrezygnowali z wysiłku zastanowienia się nad nimi. Te słowa są bramą, otwartą bramą, za którą oczekuje nas zupełnie nowy świat, który nazywamy Ewangelią; świat, który rozpoczyna się zwiastowaniem radości: Ciesz się, raduj się, witaj…
Czymże jest łaska? Można powiedzieć, że łaska jest przede wszystkim spotkaniem Boga i człowieka. Stąd, mówiąc o Maryi pełna łaski, musimy natychmiast dodać Pan z Tobą. Tu chodzi o coś, co dokonuje się między Maryją a Bogiem. Maryja jest całkowicie przeniknięta łaską, to znaczy całkowicie przeniknięta spotkaniem z Bogiem. Inaczej mówiąc: Maryja spotyka się z Bogiem we wszystkim, a więc także ciało Maryi było miejscem tego przenikającego wszystko spotkania; w Niej, w Jej łonie, Odwieczne Słowo Boże stało się ciałem. Maryja stała się „Theotokos” – Matką Bożą.
Odtąd w każdym z wierzących może trwać spotkanie z Bogiem. Tym spotkaniem jest Chrystus. Głębia spotkania Maryi z Bogiem ukazuje głębię możliwości naszego spotkania z Nim. Czerpiąc przykład z Maryi i naśladując Ją, możemy podobnie jak ona doświadczyć w swoim życiu tego przemieniającego wszystko spotkania, za którym w gruncie rzeczy tęsknimy, bo czy jest wśród wierzących ktoś, kto nie chciałby poczuć w swoim wnętrzu, w najgłębszych pokładach swego jestestwa, tej niemalże namacalnej bliskości Boga…? Istnieje podobieństwo między spotkaniem z Bogiem, które dokonało się w Maryi, a tym, które dokonuje się w nas – ponieważ to jest właśnie spotkanie z Bogiem.
Spotkanie z Bogiem jest niepowtarzalne i wyjątkowe w każdym człowieku, ponieważ każdy z nas jest odrębny i jedyny. Wielkość tego, co dokonało się w Maryi przy Zwiastowaniu i Wcieleniu, czyli to, że stała się Matką Boga, może nas wprawiać w zachwyt. W tych wydarzeniach odnajdujemy to, co nazywamy uprzywilejowaniem Maryi. Jednak, jeśli chodzi o to, jak Boże powołanie do Niej dotarło i sposób w jaki Ona na nie odpowiedziała (a to właśnie jest łaska, czyli spotkanie z Bogiem) nie ma naprawdę istotnej różnicy między jej sytuacją a sytuacją chrześcijan.
A jednak, jak pokazuje życie, wielu wierzących boi się spotkania z Bogiem, czy wręcz nie chce się z Bogiem spotkać i zaprosić Go do swojego życia. Dlaczego? Otóż, bardzo dobrze przeczuwają oni, że gdy spotkają się z Bogiem, gdy zdecydują Go zaprosić do siebie, to nic już nie pozostanie takie, jak było; poczują się wewnętrznie zobowiązani do tego, aby opuścić to wszystko, co doskonale znają i będą pragnęli pójść za Jezusem w nieznane. A przecież ludzie nie są skorzy przystać na to, by Bóg zaczął zmieniać ich życie. Mówią raczej: To ja sam, ja sam jestem panem mojego życia i nikomu nic do niego, także Bogu.
Jakże odmienna jest postawa Maryi, która w scenie Zwiastowania całkowicie zaufała Bogu i oddała Mu swoje życie bez reszty. Co więcej, nie stawiała Bogu żadnych warunków, nie wyraziła swoich życzeń, czy pragnień, które Bóg miałby uwzględnić; nie ma tu mowy o zawarciu układu między nią a Bogiem. Ona przyjmuje postawę służebnicy pozwalając by Bóg kształtował jej życie, rezygnując tym samym z kształtowania swojego życia na własną rękę. Dzięki takiej bezwarunkowej postawie Maryi, Syn Boży otrzymał możliwość pojawiania się na świecie jako Człowiek.
Wierzącym potrzeba takiej maryjnej postawy wobec Boga; potrzeba takiej wiary, miłości i zaufania Bogu. Owszem, całe życie Maryi od momentu Zwiastowania uległo zmianie, stało się skomplikowane i trudne, ale to sam Bóg był jej Opoką. Gdy tak jak Maryja, zaprosimy na serio do swojego życia Jezusa Chrystusa, to co prawda nikt nie zagwarantuje, że będzie nam łatwo, ale sam Chrystus będzie naszym Pasterzem, naszym Zbawicielem.
Jak możemy zaprosić Jezusa do swojego życia? Takim prostym i skutecznym sposobem jest szczera modlitwa i wsłuchiwanie się w natchnienia Ducha Świętego. Może warto odnowić w sobie ducha modlitwy w uroczystość maryjną? Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi to najstarsze maryjne święto. Podkreśla ono wagę Jej macierzyństwa. Wprowadził je do liturgii Kościoła papież Pius XI w roku 1931 na pamiątkę 1500 rocznicy soboru w Efezie (431). Pius XI wyznaczył na coroczną pamiątkę tego święta dzień 11 października. Reforma liturgiczna w roku 1969 nie zniosła tego święta, ale podniosła je do rangi uroczystości nakazanych i przeniosła na 1 stycznia. Wybrano bardzo stosowny, nie przypadkowy dzień: oktawy Bożego Narodzenia, aby po wyśpiewaniu hymnów dziękczynnych Wcielonemu Słowu, złożyć odpowiedni hołd Jego świętej Rodzicielce.