Być jak Johnny Cash

codziennie jest tyle rzeczy do zrobienia i przecież trzeba zarobić na życie
nie ma czasu na marzenia czy dokończenie dawno kupionej książki
zastanawiasz się kiedy uda ci się dobrze wyspać
na wpółżywy
jednak w większej części martwy
i pochylony nas samym sobą
walczysz z czarno-białymi burzami
w połowie będąc sielską polaną a w połowie polem bitwy
wracasz z pracy w samotności myśli
zabawnych galaktyk swojej psyche
przemierzasz wąwozy ulic emaliowanych liryką codzienności

tak
chcemy aby nasze życie
było kroczeniem po prostej i równej drodze
modlimy się aby było autostradą do szczęścia
jednak częściej jest ostrym zygzakowaniem
jest jak spacer po cienkiej linie
bywa że jest schodzeniem w najciemniejszy mrok
podążaniem pomiędzy sprzecznościami
błądzeniem po manowcach
czasem jest pobożną bezbożnością
życie to pierścień ognia

Johnny patrzy na nas z nieba i gitarą wskazuje drogę
gdzie jest chwała gdzie duma i to za co warto umrzeć
barytonem śpiewa w anielskim chórze
(jedyny tam taki man in black)
o jesiennym deszczu w którym rozpływają się ludzkie łzy

1280px-JohhnyJuneCash
J_Cash