Po wczorajszej rozmowie z dobrym przyjacielem, zacząłem rozmyślać nad potrzebą i sensem publikowania własnych refleksji. Słońce już wzeszło i sądzę, że jestem gotów przelać swoje przemyślenia na klawiaturę.
Wydaje się, że autorzy, którzy regularnie umieszczają swoje teksty na łamach prasy czy w Internecie, mają zwyczaj zwracać uwagę czytelników na to, co niebezpieczne, złe, dziwne i nieuczciwe. Takie jest w istocie rzeczy ich zadanie; taka jest ich przypuszczalna i wątpliwa użyteczność. Warto zapytać, czemu służą felietony, wstępniaki i wszelkie inne artykuły zajmujące niezliczone kolumny pism. Być może, autorzy ofiarują czytelnikowi lekką ulgę, gdy ten może zobaczyć na piśmie to, co sam myśli o danej sprawie. Być może, redaktorzy ofiarowują swoim czytelnikom sposób rozumowania, który był dla nich do tej pory nieodkryty. Twórcy tekstów przekonują, bawią anegdotami, a niekiedy wywołują uśmiech politowania na twarzy.
Bez wątpienia autorzy mają przesadną skłonność do krytykowania wszystkiego, nie dostrzegając tego, co dobre i budzące nadzieję, niedowierzając altruistom i filantropom. Są wśród nas pisarze, którzy wspomnianą skłonność traktują jako swój program, a to, co pozytywne w życiu społeczności, traktują jako niebezpieczeństwo dla swojej profesji. Dla nich wszystko jest okropne, złe, obrzydliwe itp. Nawet, jeśli dana rzeczywistość stanowi pewną poprawę w stosunku do stanu przeszłego (i daleko jej jeszcze do doskonałości), opisują jako stan totalnej beznadziei. Niektóre teksty próbują przekonać, że sytuacja, w której aktualnie znajduje się nasz kraj jest gorsza, niż ta, którą zgotowała nam komunistyczna dyktatura. Gdyby tak było naprawdę, to większość dzisiejszych Polaków musiałoby siedzieć w więzieniu. Warto przypomnieć sobie, jak rzeczywiście wyglądało życie w PRL-u. Brak wolności, represje, dyskryminacja, podsłuchiwanie rozmów telefonicznych, kolejki po podstawowe artykuły spożywcze, cenzura i zakaz korzystania z zagranicznych środków przekazu są już na szczęście przeszłością. Chociaż teraźniejszość nie jest doskonała, to przecież nie można chyba powiedzieć, że jest taka sama, jak dwadzieścia kilka lat temu.
Rozpoczął się wiek XXI i pesymiści dali upust swojej wenie twórczej, demagogicznie żaląc się na wszystko: na niedoskonałości demokracji i globalizację, na konsumizm i budowę nowych supermarketów, na urodzaj i na jego brak. Gdyby brać na serio wszystkie opinie tego typu, to moglibyśmy dojść do wniosku, że żyjemy w najgorszej epoce znanej istocie ludzkiej.
Czyżby rzeczywiście nasza epoka była najbardziej okrutna i niesprawiedliwa? Przyznaję, że trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Trzeba jednak pamiętać, że poważne sprawy nie porządkują się w krótkim czasie i w każdym miejscu na raz. W porównaniu z przeszłością, wiemy teraz co się dzieje w najbardziej odległym miejscu świata i mamy świadomość, że zawsze znajdą się zakątki pełne horroru, nędzy i śmierci.
Gdy skupimy się na Europie, może wydawać się prawdziwym cudem to, że od wielu już lat większość krajów współpracuje ze sobą w bardzo wielu dziedzinach, oraz że wojna między nimi jest nie do pomyślenia. Trochę zapomnieliśmy o tym, że przez wieki Europa była jednym wielkim polem bitwy. Nie ma miejsca w Europie, które nie byłby naznaczone bliznami bitew, tortur, mordów i prześladowań. Właśnie dlatego, cudownym wydaje się, że dziś, zbliżenia między kilkoma państwami nie odczytuje się jako konspiracji, a konflikt wewnętrzny jakiegoś kraju nie jest śmiertelnym zagrożeniem dla innych nacji. Wyjątek w postaci wojen w Kosowie i Bośni poucza nas, że nasz kontynent dopiero od niedawna smakuje pokoju. Straszliwe wydarzenia, które miały miejsce na Bałkanach, były chlebem powszednim Europy przez stulecia – Europy, której pokój i względny dobrobyt tak bardzo się dziś krytykuje. Trzeba wciąż przypominać, że aktualny stan rzeczy nie wziął początku sam z siebie, lub że ktoś go podarował, lecz że został okupiony śmiercią milionów istnień ludzkich. Dla mnie jest cudownym brak wojny rasowej, religijnej, czy jakiejkolwiek innej. Cudownym jest pogrzebanie dawnych i niekończących się krzywd; cudownym jest wreszcie to, że w cywilizowanym świecie nikogo nie obwinia się za grzechy jego przodków. Właśnie dlatego, rozgrzebywanie zaleczonych już ran, pielęgnowanie konfliktów i wywoływanie zarzewia nowych, rozkoszowanie się nienawiścią i strach przed przebaczeniem – oto piekielny świat ludzi głupich, świat w którym oddycha się śmiercią.